…czyli bajka! Taki właśnie był ten ślub i takie było przewodnie słowo tego dnia. Sprawcami całego zajścia byli Marysia i Jukka, oboje na codzień mieszkający w Finlandii. Przyznam szczerze, że spodziewałem się kolejnego ‚deszczowego ślubu’ patrząc na to jak wyglądało niebo przez cały tydzień…a tu szok! Od samego rana piękne słońce i przeprzyjemna temperatura. Dodatkowo wskaźnik rtęci podnosił uśmiech Panny Młodej, który nawet na sekundę nie schodził z Jej buzi. Marysia to zdecydowanie jedna wielka energetyczna bombka! Nie istniała rzecz, która mogłaby Ją tego dnia wyprowadzić z równowagi.. ani uciekające nitki z sukni.. ani przeuprzejmi krakowscy rowerzyści.. ani wypadające PRAWIE same brwi u jednej z druchen. Podobnie było z Panem Młodym, widać było na pierwszy rzut oka jak bardzo go ten dzień cieszy.
Podczas przygotowań działo się duuuuużo… latały parówki, ogórki, jajka i wszystko co było pod ręką! Totalne szaleństwo ;)) W międzyczasie udało nam się polatać troszkę po Rynku i zmajstrować mega szybką sesję. Bałem się, że ‚Młodych’ przytłoczy liczba turystów plątających się dookoła ale o dziwo czuli się jak rybki w wodzie! Uroczystość odbyła się w jednym z piękniejszych krakowskich kościołów, u ‚Piotra i Pawła’. Ksiądz postarał się o to, żeby ceremonia była krótka i na temat, mimo że była odprawiana w dwóch językach. Moment przysięgi to na przemian gigant uśmiechy i jeszcze większe wzruszenie u Naszej Parki. Po dzikiej przejażdżce po krakowskiej starówce w bryczce popędziliśmy na weselną zabawę. Tam dżentelmeni starym zwyczajem ukradli w pewnym momencie Marysię, ale niczym John Travolta w Gorączce Sobotniej Nocy Pan Młody wytańczył piękną swą żonkę żeby za chwilę zaśpiewać dla niej szalone Great Balls of Fire! Przyznam szczerzę, że zdecydowanie bardziej podobała mi się jego wersją niż ta oryginalna ;))))
Podsumowując po raz kolejny byłem świadkiem cudnej uroczystości! Marysiu… Jukka… kaikkea hyvää!!
Poniżej prezentacja… w niej ponad 130 zdjęć! Miłego oglądania! ;)))