Fotony
Z perspektywy nastu lat robienia zdjęć śmiało mogę powiedzieć, że najtrudniejsze zlecenia to… śluby innych fotografów. Także przed sesją narzeczeńską z Żanetką i Adrianem byłem lekko zaciekawiony jak to będzie. W skrócie… po 12 sekundach był ogień! Dosłownie. Krejzoli nie da się nie wielbić.
Sesja minęła w 5 sekund a jeszcze szybciej zleciał miesiąc do Ich ślubu po tej niej… Przyszła TA wielka sierpniowa sobota. Mówiło się, że Żanetka trzymała buty na parapecie od 2018stego roku no i jestem w stanie w to uwierzyć. Było jakieś 346 stopni w cieniu. RyliRyli! Mimo tego atmosfera była genialna. Czuło się absolutna radość tego dnia. Adrian jest stałym bywalcem bib weselnych jako muzyk a Żanetka takie fotografuje także doskonale się w tych klimatach czuli i jak stwierdzili wcześniej nic Ich pewnie nie zaskoczy.
Jak się szybko okazało… swój ślub ma jednak ta magiczną moc i wydobywa z ludzi nieznane emocje. Kiedy się po raz pierwszy tego dnia zobaczyli łzy zaczęły lecieć z szaloną prędkością… później to samo w kościele. Ciary mnie przechodziły! Do tego jeszcze młodszy braciszek Panny Młodej wyskakiwał z aparatem w takich chwilach nabierało to przesłodkiego brzmienia!
Po błogosławieńskokościelnych łzach przyszła pora na bibę. Coronka niestety troszkę liczbę gości ograniczyła ale doskonale tu można zrozumieć co tzn że liczy się jakość a nie ilość! Ogień okrutny od początku do końca! Latały włosy, kiecki, buty nawet Adriano spadł z krzesła w pewnym momencie. Wszystko prowadził DJ Carlo i dawał radę bujać wszystkimi!
Doczekać się nie mogę sesji z Krejzolami… a najlepsze jest to, że sesja odbędzie się za kilka godzin :D
Zapraszam na kilka klatek z tego dnia…!