Uśmiechy
Tym razem jesienna historia Ani i Dawida. Pierwsze to mi się nasuwa na myśl jak przypomnę sobie ten dzień to… uśmiech. Miliony tysięcy miliardów uśmiechów. Głównie słodkich uśmiechów Ani. Wyjątkowa to osóbka, która życie czerpie pełnymi garściami i jak już Jej to napisałem – jest to ultra inspirujące!
Pierwszy raz z Anulą spotkaliśmy się na ślubie kochającej fale Madery Kasi i Pitera, który drwi niepodartymi na sexi tyłeczku spodniami, kolejki maderskie uwielbiającym. To było chyba najpiękniejsze zdanie w historii mega zacnego blogowania ( buehe buehe ). Świadkowa była wtedy Ania Kasi i teraz Kasia była świadkową Ani. Oczywiste. Jak to przystało na spokojne i bardzo nieśmiałe Dziewczyny wszystko tego dnia odbywało w bardzo poważnej atmosferze. Nie było łojenia szampana prosto z butli ani nic z takich obscenicznych poprawiań dekotlu! U Panów za to szaleństwo i absolutna miłość do bycia fotografowanymi ;D ( Dawid widzę jak się śmiejesz :D ).
Następnie ceremonia. Bez zmian. Nonstop ze słodkimi wieszakami na buźce, które były brutalnie zamienione na łzy wzruszenia w momencie kiedy chóry się odpaliły. Tyle słodyczy w Ani oczach tyle dnia pojawiło się jedynie w momencie kiedy po raz pierwszy zobaczyła swojego Ogiera tego dnia. Cudne są to chwile.
Później już dzika biba. Mówiąc dzika mam na myśli fruwające w stronę przeciwną do kierunku grawitacji kiecki czy włosy. Szaleństwo absolutne co ja zawsze bardzo propsuje. Żeby Młodzi nie spłonęli nam totalnie razem z Adasiem z MovieOn w środku tego szaleństwa zabraliśmy Anię i Dawida na… zlewę. Ale było warto. Powiedziała Ania. Dawid też. Chyba. :D
Tak czy inaczej cudny był to dzień. Najserdecznie zapraszam na kilka klatek z tego dnia!