Wiola & Konrad - Lublin
Generalnie to… czasami bywa tak, że wszystko jest jak w bajce. Ślubnej bajce. Piękni Młodzi. Piękne miejsca. Genialni goście. Tak właśnie było tym razem u Wioli i Kondzia ;)
Lublin i szalona zmieniająca się co 5 minut pogoda. Wszystko rozpoczyna się od robienia makijaży i mejkapów by wyglądać jak bóstwa! ;) Od samego rana uśmieszki i świetne humory u wszystkich. Gdzieniegdzie dało się wyczuć latający po korytarzach mały stres zabijany kolejnymi lampkami martini :D
Kiedy już została pięknie umalowana i uloczkowana przyszła kolej na Młodego. Kondzio z danych usłyszanych od wielu dam wygląda jak z reklamy vistuli i ciężko się z tym nie zgodzić. Swoje muskuły odział dwurzędowym garniturem i wyglądał jak z reklamy vistuli. Szybki emocjonalny uścisk od Mamci i był gotowy na przyjęcie gpsa ;)
W międzyczasie zbierała sie Wiola a Jej pomagały przecudne świadkowe na czele z Siostrą Sylwią. Nie dość, że wszystkie wyglądały jak miliony dolców to jeszcze Ich humory pozytywnie zarażały wszystkich dookoła.
Przeiskry w oczach się pojawiły jak zobaczyli siebie… kilka chwil później na oczach wszystkich zebranych pojawiły się łzy wzruszenia. Sporo husteczek było potrzebnych w trakcie błogosławieństwa trzeba przyznać… kwintesencja ślubów moim skromnym zdaniem. Tutaj wszystko zaplanowane i idealnie zrealizowane a tu serducho płata figla…
Następnie ceremonia z wesołą przysięgą. Dzięki takiej jednej literówce w trakcie wypowiadania ‚kluczowych’ słów ciśnienie spadło i banany z buziek już nie schodziły. Gest zwycięstwa i można było z powrotem wsiadać w ślubną niemiecką rakietę by popędzić na salę gdzie to działo się wieeeeele.
Począwszy od wesołych przemów… poprzez wesołe toasty świadków… po szalone densy na densflorze… wygłupy przed fotobudką czy emocjonalny występ Lubelskich Bardów z dedykacją dla rodziców. Ojjj cudny dzień. Mógłbym jeszcze sporo pisać ale zdecydowanie bardziej wolę opowiadać zdjęciami… Na co teraz zapraszam!
Wiolu & Kondziu… nie mogę się już doczekać sesji! ;)